3 sierpnia około godziny 20
mój Napuś powędrował na drugą stronę Tęczy
Po 13 cudownych latach i długiej chorobie
przyszło mi się z nim pożegnać.
Jestem pewna, że tam, gdzie jest teraz ma
wielu przyjaciół, dużo zielonej trawki
i pełno smacznych pieczonych kurczaków.
Był przy mnie w każdej złej chwili, zawsze czujny i wierny.
Tulił kiedy czułam się samotna i zawsze zlizywał z mych
policzków łzy. Bronił, gdy czuł zagrożenie,
i niesamowicie się cieszył gdy wracałam do domu.
W ostatnich dniach swojego życia nie okazywał cierpienia,
a wręcz starał się być radosny i kochany jak zawsze.
KOCHAM CIĘ SŁONECZKO
I WIEM, ŻE JESZCZE SIĘ ZOBACZYMY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz