Miejsce akcji: plaża, południe, słońce w pełni.
Osoby: Ja, moja mama, siostra, siostrzeniec, Beatka lat 5, babcia Beatki, Miś Beatki + ogromny tłum ludzi rządnych mahoniowej opalenizny.
Słów kilka o Beatce wypada powiedzieć, gdyż dziecko to zali urocze. Wzrostu niewielkiego, wagi piórkowej, delikatna jaśniutka karnacja, blond włoski do pasa. Piękne błękitne oczka, białe ząbki, cichutki słodziutki głosik. Aniołek rzec wypada. Beatka to cichutkie i spokojne dziecko- "tak babciu", "oczywiście babciu"... Rzadko spotkać można tak mądrą i inteligentną 5 latkę.
Wspomniany wyżej Miś to najlepszy przyjaciel Beatki. Beatka niczym Esterka z Looney Toons - tuli i pieści i całuje Misia, jednak z o wiele większym wyczuciem.
Przechodząc do konkretów - siedzimy tak sobie, gadamy, Beatka kołysze Misia do snu. Śpiewa, kołysze... i nagle sruuuu Beatka krzyczy niczym Szatanisko na Misia, aż mu się uszy odpruły
"Śpijże wreszcie skurwielu !!".
Na plaży zapanowała grobowa cisza, a Beatka swoim anielskiem głosikiem "No co... dziadek tak do pieska mówi".
Beatce gratulujemy dziadzia :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Ciekawe czy miś doszedł do siebie. :D
miś pewnie tak... ale nie wiadomo czy reszta ktora to słyszła ;]
Prześlij komentarz